2015-05-01
Jedziemy wzdłuż wybrzeża licząc na fajniejszą plażę. Skręcamy w jakąś dróżkę i trafiamy w miejsce gdzie auta zasuwają przy wodzie.
Jedziemy plażą do Babolsar na rybę. Próbujemy przejechać niewielki dopływ.
Woda zaczęła wlewać się na maskę i szybko wycofałem. Abbas zapytał miejscowych jak jest głęboko. Mówili że sześć metrów.
Kolejny most na mapie okazał się kładką.
Próbujemy jechać wzdłuż rzeki. To jakieś sady.
W Babolsar wciągamy rybę w jakieś eleganckiej restauracji. Robimy fotkę z dziewczynami przy knajpie.
Na stole jest kilkanaście warstw folii. Kelner zabiera talerze, szklanki i sztućce a resztę zwija w górną warstwę folii. Żadnego wycierania czy segregowania. Szybko i sprawnie.
Na plaży sporo ludzi bo jest weekend. Tu weekend zaczyna się w czwartek po południu i trwa do piątku.
Można pojeździć konno lub na kładzie.
Droga to Tehranu (nie używaną słowa Teheran) wiedzie przez wysokie góry (ok 220 km z Babolsar).
Na wysokości ok 2400 m n.p.m. jedzie się ponad trzykilometrowym tunelem.
Wjazd do Tehranu. Półtorej godziny przebijamy się do hotelu słuchając Polskiego Topu Wszechczasów.
Docieramy do Tehranu tędy. Śpimy w hotelu Jahan (ok. 100$ za trójkę).
2015-05-02
Wyruszamy rano na zwiedzanie stolicy Iranu. Tehran po persku pisze się to tak: تهران a pogrubione brzmi tak: تهران . Miasto leży na wysokości średnio ok 1500 m n.p.m.. Mieszka tu ponad 12 milionów ludzi. Ponad połowa tutejszego przemysłu jest właśnie tutaj.
Dzisiaj jest święto ojca {uzup.} i ulice są puste. Jedziemy metrem do Muzeum narodowego. Można tu obejrzeć rzeczy wykopane w dziesiątkach miejsc na terenie całego kraju.
Kupę turystów. Można tu zobaczyć kodeks Hammurabiego. Poniżej solny ludzik, to najświeższy -znaleziony w 1993- tutejszy eksponat. Połamali biedaka, oderwali nogę i wsadzili do szkła. Archeologiczne irańskie hieny cmentarne. Chłop dawno się nie golił.
Swoją drogą to oburzamy się jak ktoś bezcześci nasze groby ale grzebanie przez „archeologów” w starych nekropoliach jest OK.
Potem kolejny „szrajn” (z ang. shrine czyli świątynia) gdzie spoczywa Chomeini i jego syn. Przywódca rewolucji islamskiej ajatollah Ruhollah Musawi Chomejni był uznany człowiekiem roku 1979 wg magazynu Time. Więcej tu.
„Islam jest religią, w której pacierz jest złączony z polityką, a polityka jest rodzajem pacierza” – powtarzał często ajatollah.
Ojciec i syn Józef.
{pict ze świątyni}
Jedziemy metrem na drugi koniec miasta w góry które od północy otaczają Tehran.
Wieczorem Leszek spotyka się z lokalesami poznanymi wcześniej w Shiraz. Chłop z żoną pracowali parę lat w Australii. Przekonują Leszka aby przeszedł na islam. W prezencie dostaje Koran.
Sklep muzyczny.
Wieża i nocna panorama miasta.
{pict}
2015-05-03
Jedziemy na bazar po pamiątki. Kupujemy przyprawy, daktyle, orzeski i oczywiście latające dywany.
Tankowanie i rozjazd w dwie strony. Chłopaki jadą już do Kazwin na umówione spotkanie z ludźmi poznanymi na wyspie Kish. Cała trudność w tankowaniu w Iranie polega na tym iż trzeba mieć kartę do dystrybutora. Za każdym razem prosimy jakiegoś kierowcę lub pracownika stacji o użyczenie i nie ma żadnego problemu. Ten dworzec autobusowy to sztela.
Ośrodek narciarski. Koło 15-tej docieramy pod ośrodek tutaj. Do pierwszej stacji kolejki nie można podjechać bo jest za późno. Widzimy z daleka że wagoniki chodzą, ale tylko zwożą ludzi z góry. Idzemy do stacji pieszo.
W informacji mówią że na samej górze na się jeszcze pojeździć na dechach. Na szczyt na wys 3600 m n.p.m. wiedze siedem odcinków kolejki. Start na wys. 1900 m.
Spotkanie w parku w Kazwin. Goście się dziwią po co poszliśmy do „mauzoleum” Chomeiniego. Też się nad tym zastanawiam…
{pict}
Wyprawa po flaszkę.
Szukanie hotelu po nocy.
Po północy znajdujemy hotel w Kazwin.
2015-04-04
Wstajemy przed 9-tą i szybka zwijka. Fotki później. Pozdro i na ra…
Wiedza i kompetncja płynie z twoich postów inspirują i zmuszają do refleksji. Dzięki Ci za tak bogaty wkład w społeczność blogową. Trzymaj tak dalej Cześć!